Piętnastoosobowa grupa fanów Michaela Jacksona z Gwarkowa Mazowieckiego twierdzi, że zmarły gwiazdor objawił się im na oknie warsztatu wulkanizacji należącego do jednego z fanów, 36-letniego Roberta K. Na oknie widnieje jasna plama o humanoidalnym kształcie, która według grupy pojawiła się na oknie dokładnie w chwili śmierci Króla Popu.
– Siedzieliśmy na schodkach przy warsztacie i piliśmy piwo, gdy nagle usłyszeliśmy głośny trzask, jakby ktoś deską nabitą gwoździami o beton walnął, i zaraz potem dostrzegliśmy plamę. – mówi jeden z grupy, 28-letni Waldemar F.
– Jestem pewna że to Michael. Przyszedł do nas.- mówi 40-letnia Dagmara T. – Mamy jego wszystkie płyty – zapewnia po chwili.
Ksiądz z miejscowej parafii tak skomentował wydarzenie:
– Najprawdopodobniej nie jest to żadne objawienie, bo Michael Jackson musiałby być święty, a przecież nie mógł być, bo to czarny diabolec z piekła rodem co się na biało farbował. Jeśli w ogóle mamy do czynienia ze zjawiskiem nadprzyrodzonym, to tylko z działaniem diabelskich sił Lucyfera.
Poprosiliśmy także o komentarz 30-letniego Józefa G., również członka Gwarkowskiego fanclubu M.J., który jednak dokonał schizmy i oddzielił się od grupy.
– Nie wierzę w śmierć Michaela. – mówi z wściekłością w głosie. – To manipulacje wytwórni muzycznych które chcą skompromitować Barracka Obamę. (kisz)